sobota, 8 marca 2014

Rozdział II

Mięta...
Aria zakryła dłonią usta, a drugą oparła się o ścianę. Powoli klęknęła na podłodze. Z jej oczu zaczęły się wydobywać wielkie potoki łez, niespokojnie oddychała, a jej serce bardzo szybko biło. To co widziała... Była najgorsze na świecie. Jej ojciec leżał na ziemi, nie ruszał się, a na jego koszuli rozciągała się czerwona plama, której środek był mniej więcej na środku pleców, tam gdzie był czarny punkt, to z niego się wydobywał szkarłat. Jej matka dalej leżała w łóżku, miała przymknięte oczy i drżała. Pościel w którą była zawinięta miała teraz kolor czerwony, jej twarz była blada, a z jej ramienia wydobywała się krew
A-areńko... - Kobieta wypowiedziała imię dziewczynki, która szybko do niej podbiegła i złapała ją za rękę. 
Ma-mamusiu... - Zaczęła płakać i wtuliła się w dłoń kobiety. 
A-a-areńko... U-uciekaj... Oni... Oni wiedzą... Z-znajdą cię je-jeżeli tu zostaniesz... - Wymamrotała patrząc jakoby w dal, jakąś nieokreśloną przestrzeń.  
K-k-kto-o-o? - Nie mogła powstrzymać płaczu, nie umiała się odnaleźć w takiej sytuacji, co miała robić?
Żoł-żołnierze... - Wyszeptała, nagle złapała bardzo mocno ją za rękę i popatrzyła w oczy. 
Dziecko, jesteś jedyną nadzieją! Idź, uciekaj do lasu, nie oglądaj się za siebie, nie wracaj, już nigdy! Zostaw tutaj wszystko! I pamiętaj! Mięta... Mięta... U-uważaj na mięt - Nie dokończyła, bowiem przestała oddychać, umarła. Dziewczynka puściła ją, usiadła w koncie i płakała dalej. 
Mięta...
Nagle usłyszała czyjeś kroki. Popatrzyła w stronę drzwi, stał tam żołnierz wrogiego kraju. Celował w nią ze strzelby. Naciskał już za spust... Już... Zaraz wszystko stanie się szkarłatne... Już... Żołnierz upadł na ziemię... Zamarł na wieki. Nagle na jego miejscu stał piękny, wysoki chłopak o miętowych włosach. Był nieco zszokowany. Podbiegł do niej i ukucnął na przeciw niej. 
Witaj, nic Ci się nie stało? - Zaniepokoił się. Brunetka popatrzyła nań ze strachem.
Jesteś ranna? - Spytał. Patrząc w jej miętowe oczy.
Możesz wstać? - W odpowiedzi na jego pytanie lekko pokręciła głową, bowiem wstać nie mogła, miała nogi jak z waty... Chłopak złapał ją za ręce i delikatnie podniósł. 
Jestem Naoki, a ty? - Przedstawił się. 
Aria... - Odpowiedziała. Zielonowłosy uśmiechnął się do niej. Aria się w nim zakochała, był bardzo miły i ładny już chciała o czymś pomówić, ale... Nagle za chłopakiem pojawiła się czarna postać. 
Idziemy. - Wdał się cichy, męski głos, a przybysz złapał Naokiego za ramię i zaczął go ciągnąć ze sobą w stronę lasu. 
Aria! Musisz mnie znaleźć! Pomóż mi! Tylko ty możesz mi pomóc!!! - Nagle postać wraz z chłopakiem zniknęła, jakby w ciemności... Dziewczyna wstrzymała oddech, byłą gotowa pobiec za nimi, ale... Nie wiedziała gdzie... Postanowiła pobiec wgłąb lasu... Naoki musi tam być! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz