niedziela, 16 marca 2014

Rozdział VI

Mięta...
Aria otworzyła gwałtownie oczy. Był już dzień... Więc... To faktycznie był sen? N-naoki... T-tetsu... C-co z nimi? Co się dzieje? Tetsu mówił, że wie, że to sen, więc... On na prawdę istnieje! Tak! Muszę go znaleźć! Wstała z ziemi i zrobiła kilka prędkich kroków, ale nagle się zatrzymała. A-a co z Naokim? O-on był ta-taki miły? Czy to prawda, to co mówił Tetsu? Ale... Naoki wyglądał na przerażonego... Zaraz! Naoki zniknął po lewej stronie, a Tetsu w miarę przede mną! Naoki był ranny i jako pierwszy mnie poprosił o pomoc... Tak! Idę znaleźć Naokiego! Postanowiła i zaczęła biec w lewą stronę, ale...
Mięta!
Mięta!
Mięta!!! 
Mięta!!!
MIĘTA!!!
Ten głos nie chciał aby Aria tam szła... Dziewczynę w jednej chwili przeszedł okropny ból. Upadła na ziemię. Zaczęła łkać ze zmęczenia. Nie miała pojęcia  co chodzi... Przecież... Przecież... Przecież wiedziała, że robi dobrze! 
Mięta?
Podniosłą się powoli. Otarła łzę, myślała, że Naoki jest dobry, ale cóż... Myliła się. Cofnęła się i zaczęła iść prosto przed siebie.
Mięta~ 
Tak, dobrze robiła według głosu. Szła prosto. Z każdym jej krokiem las stawał się ciemniejszy i bardziej tajemniczy... Dziewczynę zaczął ogarniać strach... Drzewa stawały się jakby wyższe i czarniejsze, gleba była tutaj nierówna, zimna i kamienista, a roślinność obfita w kolce. Nie rosły tutaj już krzewy owocowe, w ich miejsce pojawiały się ciernie. Śpiew słowików, kukułek i kosów zastąpiły wrzaski wron i gawronów. Nic już nie było jej znajome. 
Mięta~
Głos stawał się coraz bardziej weselszy, im droga stawała się ciemniejsza... Po paru minutach marszu droga się podzieliła na trzy ścieżki. Którędy teraz?

sobota, 15 marca 2014

Rozdział V

Mięta~!
Dziewczyna nie mogła uwierzyć własnym oczom... W domku przy stole siedział jej tatuś, a w łóżku leżała mama. 
Areńko! W końcu jesteś, martwiłam się o ciebie. - Przywitała ją mama. Tata uśmiechnął się doń, tym samym zapraszając do wejścia w głąb domu. Aria podbiegła do ojca i mocno go uścisnęła, następnie to samo zrobiła z mamą. Dziewczyna wyjaśniła rodzicom, że miała zły sen, że zabili ich żołnierze i ona uciekła do lasu i tak dalej. Mama po wypiciu mięty poczuła się lepiej, więc wstała z łóżka i wyjęła coś z szafki. Był to kwiat mięty, bardzo ładny, pachnący. 
Areńko, weź. Piękny, prawda? - Podała córce kwiatek. Aria powąchała kwiat i od razu się w nim "zakochała". Dziewczyna usiadła na krześle i zaczęła pić przygotowaną wcześniej herbatę z mięty, kiedy nagle rozległo się pukanie do drzwi. Ojciec wstał i zobaczył kto to. 
Dzień dobry. - Odezwał się ktoś tajemniczy, kogo głos brzmiał tak miło i delikatnie... 
Witaj, młodzieńcze, czy mogę w czymś pomóc? - Spytał gospodarz.
Cóż... Zabłądziłem w lesie i spostrzegłem tą oto chatkę, ale... Nie wiem jak trafić do miasteczka... Czy może Pan by coś na ten temat wiedział? - Objaśnił tajemniczy młodzieniec.
Tak, ale wyglądasz na zziębniętego, wejdź proszę, rozgrzej się, potem coś poradzimy - Zaprosił go. Gość wszedł wgłąb domu i za zaproszeniem Pana Domu usiadł przy stole naprzeciw Arii, obok matki i jej ojca. Kobieta nalała mu herbaty. Arii wydawało się, że skądś go zna, ale nie wiedziała skąd. Był dziwny z wyglądu - Miał takie zielone włosy z białymi pasemkami, ubrany był w biało-zielony płaszcz i zieloną koszulę, jego cera była bardzo jasna, a oczy miętowe.
Witaj, jestem Aniella Minter, to mój mąż - Henry i nasza córka - Aria. A Pan? Jak się zwie? - Spytała go kobieta. Przybysz wziął łyk herbaty.
Jestem Tetsu, miło mi poznać. - Powiedział i spojrzał z uśmiechem na dziewczynę, która zarumieniła się przez jego gest. Rozmawiali ze sobą jeszcze przez chwilę, kiedy młodzian wstał. 
Dziękuję za gościnę, ale muszę już iść, bowiem jeszcze będą się martwić o mą nieobecność. Tak więc dziękuję... - Oznajmił. Zaraz za nim wstał Pan Minter. 
Cóż... Ja muszę iść na nieszczęsne polowanie, bowiem umówiłem się z jednym z myśliwych, więc... Aria! Aria zna drogę do miasteczka, na pewno ciebie z chęcią zaprowadzi! - Zaproponował. Dziewczyna wstała więc i jak zaklęta przytaknęła ojcu. Po paru minutach młodzi byli już w lesie w drodze do wioski. Rozmawiali o terenie i tak dalej, kiedy chłopak zauważył jedną rzecz i powiedział, że zaraz dogoni dziewczynę, a ta ma iść do wioski.  
Mięta~!
Poczuła się nieco gorzej, nękał ją te głos... Ten nieznośny, ale miły i delikatny głos...
Mięta~!
Mięta~!
Mięta~!
Mięta~!
Mięta~
Mięta~!
Mięta~!
Mięta~!!!
Złapała się za głowę i powoli uklęknęła na ziemi, bardzo irytował ją ten głos. Nagle podbiegł do niej Tetsu.
Ario, czy wszystko dobrze? - Ukucnął przy niej i z troską jej się przypatrzył.
Obiecasz, że nikomu nie powiesz? - Musiała się upewnić, czy można mu wierzyć, w końcu nie lubiła wspominać o swojej przypadłości, o słyszeniu głosów... 
Przysięgam! - Zdeklarował się. 
To jest... Bardzo dziwne... Co kilka minut słyszę jakiś... Piękny głos, który mówi słowo "mięta", a przed chwilą miałam taki "atak" tego głosu, co bardzo mnie irytuje... i... - Nagle chłopak złapał ją za ramię, przez co jej głos zawiesił się. 
Znam to uczucie, ale spokojnie... Wszystko będzie dobrze. Moim zdaniem powinnaś słuchać się tego głosu, jeżeli jest szczęśliwszy, to znaczy, że dobrze robisz i powinnaś robić to dalej. - Doradził, ale w jego wypowiedzi było coś co ja zmartwiło.
Z-zaraz! Skąd wiesz, że staje się w pewnym momencie weselszy? - Spytała. Tetsu zamarł w bezruchu, w jego oczach pojawił się strach, takie zaskoczenie i zakłopotanie. Coś ukrywał...
Bo-bo widzisz... Mnie też prześladuje ten głos, a-ale kiedy robię coś co weseli ten głos, to z czasem on przestaje mnie prześladować i o dziwo, jest nawet milszy~! - Objaśnił. Następnie wstał, podał jej rękę i razem ruszyli przed siebie. W jego towarzystwie Aria czuła się lepiej, co bardzo musiało cieszyć chłopaka. Rozmawiali razem ze sobą, kiedy Aria usłyszała czyiś głos... 
Aria!!! Aria!!! - Ktoś krzyczał. Tetsu trochę się zdziwił, a dziewczyna przestraszyła... Nagle za rękę brunetki złapał chłopak, znajomy chłopak... To Naoki!
Aria, uciekaj, chodź ze mną! Szybko! - Spojrzał jej w oczy i zaczął się z nią powoli cofać. Tetsu nie była zadowolony. 
Szaleńcze! Zostaw ją! Ario, chodźmy, toż to jakiś narwaniec z krainy dziwów! - Chłopak podszedł do dziewczyny, ale Naoki automatycznie cofnął się wraz z nią. 
N-naoki, T-tetsu, co-co to ma znaczyć? - Zaniepokoiła się. Patrzyła to na Tetsu, to na Naokiego. Obaj byli bardzo podobni z zachowania i wyglądu, ale jeden z nich miał więcej białych akcentów, chociażby na włosach, czy ubraniu. W sumie to ich charaktery także się różniły... Nie, nie byli identyczni. Nagle Naoki złapał się za klatkę piersiową i upadł na ziemię. Przerażony Tetsu przyciągnął do siebie Arię. 
U-uciekajmy! - Nakazał, następnie zaczął wraz z nią biec w innym kierunku. Dziewczyna wyciągnęła rękę do ukochanego.
N-naoki! - Z jej oczu zaczęły wypływać łzy.
A-ario... U-uciekaj... Z-zostaw... P-pomóż mi... Pomocy... - Ledwo z siebie wykrztusił, ale ona była już paręnaście metrów dalej. Nagle dziewczyna zaczęła się szarpać i wyzwoliła się od chłopaka. 
J-jak mogłeś! O-on jest ranny! - Zaczęła płakać. Miała ucieczkę ze złe temu tajemniczemu przybyszowi. Tetsu złapał ja za ramiona i spojrzał w zapłakane oczy. 
Ario, rozumiem twój ból, ale ja Go znam! To jest Naoki, chłopak który zdolny jest do dosłownie wszystkiego, podpalił mi dom, zawsze mi zazdrościł, a tak właściwie, to mój rok młodszy braciszek, który zawsze mi zazdrościł... - Wyjaśnił, to wstrząsnęło dziewczyną, nie wiedziała w co ma wierzyć... Nagle zaczęła się pojawiać wokoło nich czarna aura... Tetsu zaczął zanikać w ciemności...
A-ario! Słuchaj, musisz mnie znaleźć, ja istnieję na prawdę! Jesteśmy w śnie, ale istnieję! M-musisz mnie znaleźć, mieszkam w lesie! Idź, idź ciemnymi ścieżkami, nie zważaj na gęste ciernie i inne przeciwności! Znajdź mnie! Błagam! - Wyjaśniał zapłakanej dziewczynie, która próbowała go przy sobie zatrzymać. Nagle pojawił się Naoki.
Ario! Nie słuchaj go! Uciekaj! Musisz MNIE znaleźć! Błagam! On kłamie! Ario... - Przekonywał ją, ale nagle stała się ciemność... Już nie było nic... Czerń.


Rozdział IV

Mięta~
Poczuła się nagle zmęczona, nie miała już siły płakać, czy nawet myśleć. Położyła się na glebie i wpatrzyła się w niebo. Był wczesny wieczór, na niebie jeszcze nie świeciły gwiazdy, ale świerszcze tworzyły jakby cichą kołysankę. Aria już o niczym nie myślała, nic już z nie czuła, nic prócz bólu i smutku... Zamknęła oczy...
Mięta...
Obudził ją szelest liści i krzyk wron, który spowodowany był uciekającymi przed czymś czarnymi ptakami. Aria powoli podniosła się i przetarła oczy. Była noc. Nie poznawała tej części lasu. Drzewa były tutaj większe i ciemniejsze jak na początku. Otaczały ją teraz jakieś krzewy, które pozbawione były owoców, zimne kamienie i "pola" mchu. 
Mięta...
Chciała wracać do domu, w głębi duszy liczyła na to, że wciąż jej rodzice żyją, że na nią czekają, a ona po prostu zasnęła w lesie podczas zbierania mięty! Niestety, ale nawet jeżeli bardzo by tego chciała, a chciała, to jej rodzice już nie wrócą... To nie miało sensu, tego chłopaka znała tylko przez kilka chwil, a jedyne co o nim wiedziała, to to, że ma na imię... Zaraz... J-jak on miał na imię?! Dziewczyna zapomniała jego imienia, zmartwiła się tym i próbowała sobie przypomnieć, ale... Zamknęła oczy i uznała, że nic nie zrobi. Próbowała zasnąć.
Mięta~
Otworzyła oczy, był piękny, wiosenny dzień. Przeciągnęła się i wstała z gleby. Las był jakby znajomy, rosły tutaj poziomki, jeżyny oraz mięta. Aria uznała, że pójdzie do domu, nie chciała tkwić w lesie. Przeszła kilka kroków i nagle ni stąd ni zowąd stanęły przed nią gęste krzaki. Coś kazało jej iść do przodu, a więc... Poszła. Kiedy tylko minęła roślinę jej oczom ukazała się chatka... Chatka jej ojca! Zaczęła biec w jej kierunku i gwałtownie otworzyła od niej drzwi. To co zobaczyła... Nie mogła w to uwierzyć...

niedziela, 9 marca 2014

Rozdział III

Mięta~
Cały czas towarzyszył jej głos jakiegoś młodzieńca. Im bardziej w las się "zanurzała", tym głos stawał się weselszy. Biegła... Była bardzo niespokojna, właściwie to nie miała pojęcia co robi. Jej nogi przemierzały coraz to trudniejsze tereny. Grunt nie był już taki miły jak na początku. Droga stawała się coraz bardziej wyboista, co utrudniało dziewczynie bieg.
Mięta...!
Nagle go widziała! Widziała chłopaka, którego ciągnęła za sobą postać w czerni! Aria wyciągnęła przed siebie rękę, była coraz bliżej ukochanego! Już, już doganiała Naokiego, już prawie trzymali siebie za ręce, ale... Nagle miętowo-oka przestała wyczuwać grunt... Jej jedna ze stóp odmówiła posłuszeństwa i nie zrobiła kroku na przód, pozostała w tyle, tym samym ciągnąc za sobą dziewczynę. Uśmiech Arii w jednej chwili znikł, a na jego miejscu zagościł wyraz zdziwienia i strachu. Jej ciało upadło na ziemię... Leżała bezwładnie na ciemnej, brązowej nawierzchni. Jeszcze na chwilę podniosła głowę i wyciągnęła rękę ku chłopakowi, którego twarz ogarnął smutek. Nie... Nim dziewczyna zdążyła tylko pomyśleć jedno słowo, a już chłopak znikł w gąszczu drzew wraz z ciemną osobą. Nastolatka nadal miała wyciągniętą rękę. Zapadła cisza, taka... Zła cisza, która uświadomiła jej co właśnie się stało... Zawiodła... Nagle na glebie zaczęły pojawiać się małe kropelki, które wydobywały się z pięknych oczu bohaterki. Płakała. Opuściła rękę. To już koniec! Podniosła się, tym samym przechodząc w siad. Zasłoniła rękami oczy i płakała dalej, nie mając pojęcia co będzie dalej... Była sama, nie miała nikogo, co teraz?
M i ę t a

sobota, 8 marca 2014

Rozdział II

Mięta...
Aria zakryła dłonią usta, a drugą oparła się o ścianę. Powoli klęknęła na podłodze. Z jej oczu zaczęły się wydobywać wielkie potoki łez, niespokojnie oddychała, a jej serce bardzo szybko biło. To co widziała... Była najgorsze na świecie. Jej ojciec leżał na ziemi, nie ruszał się, a na jego koszuli rozciągała się czerwona plama, której środek był mniej więcej na środku pleców, tam gdzie był czarny punkt, to z niego się wydobywał szkarłat. Jej matka dalej leżała w łóżku, miała przymknięte oczy i drżała. Pościel w którą była zawinięta miała teraz kolor czerwony, jej twarz była blada, a z jej ramienia wydobywała się krew
A-areńko... - Kobieta wypowiedziała imię dziewczynki, która szybko do niej podbiegła i złapała ją za rękę. 
Ma-mamusiu... - Zaczęła płakać i wtuliła się w dłoń kobiety. 
A-a-areńko... U-uciekaj... Oni... Oni wiedzą... Z-znajdą cię je-jeżeli tu zostaniesz... - Wymamrotała patrząc jakoby w dal, jakąś nieokreśloną przestrzeń.  
K-k-kto-o-o? - Nie mogła powstrzymać płaczu, nie umiała się odnaleźć w takiej sytuacji, co miała robić?
Żoł-żołnierze... - Wyszeptała, nagle złapała bardzo mocno ją za rękę i popatrzyła w oczy. 
Dziecko, jesteś jedyną nadzieją! Idź, uciekaj do lasu, nie oglądaj się za siebie, nie wracaj, już nigdy! Zostaw tutaj wszystko! I pamiętaj! Mięta... Mięta... U-uważaj na mięt - Nie dokończyła, bowiem przestała oddychać, umarła. Dziewczynka puściła ją, usiadła w koncie i płakała dalej. 
Mięta...
Nagle usłyszała czyjeś kroki. Popatrzyła w stronę drzwi, stał tam żołnierz wrogiego kraju. Celował w nią ze strzelby. Naciskał już za spust... Już... Zaraz wszystko stanie się szkarłatne... Już... Żołnierz upadł na ziemię... Zamarł na wieki. Nagle na jego miejscu stał piękny, wysoki chłopak o miętowych włosach. Był nieco zszokowany. Podbiegł do niej i ukucnął na przeciw niej. 
Witaj, nic Ci się nie stało? - Zaniepokoił się. Brunetka popatrzyła nań ze strachem.
Jesteś ranna? - Spytał. Patrząc w jej miętowe oczy.
Możesz wstać? - W odpowiedzi na jego pytanie lekko pokręciła głową, bowiem wstać nie mogła, miała nogi jak z waty... Chłopak złapał ją za ręce i delikatnie podniósł. 
Jestem Naoki, a ty? - Przedstawił się. 
Aria... - Odpowiedziała. Zielonowłosy uśmiechnął się do niej. Aria się w nim zakochała, był bardzo miły i ładny już chciała o czymś pomówić, ale... Nagle za chłopakiem pojawiła się czarna postać. 
Idziemy. - Wdał się cichy, męski głos, a przybysz złapał Naokiego za ramię i zaczął go ciągnąć ze sobą w stronę lasu. 
Aria! Musisz mnie znaleźć! Pomóż mi! Tylko ty możesz mi pomóc!!! - Nagle postać wraz z chłopakiem zniknęła, jakby w ciemności... Dziewczyna wstrzymała oddech, byłą gotowa pobiec za nimi, ale... Nie wiedziała gdzie... Postanowiła pobiec wgłąb lasu... Naoki musi tam być! 

I rozdział

2 lipca 1941 rok... Minęły 2 lata od rozpoczęcia II wojny światowej...
Mięta...
Aria, wstaw proszę wodę na herbatę. - Poprosiła Pani Minter swoją nastoletnią córkę, która podniosła się z krzesła, następnie odłożyła książkę i podeszła do kuchenki. Młoda brunetka wyjęła z kredensu filiżankę i sięgnęła ręką do słoiczka z miętą, ale... Był tam skrawek listka, który nie nadawał się do zrobienia napoju. 
Mamo, nie ma już mięty... - Poinformowała kobietę, która leżała w łóżku przykryta kocem. 
Mogę po nią iść do lasu, nie rośnie daleko! - Pocieszyła ją córka, podchodząc doń. Matka zasmuciła się, nie lubiła wypuszczać córki samej do tego lasu, bowiem może i ich chatka była dosłownie zaraz obok "zgromadzenia drzew", a ojciec Arii był myśliwym, ale i tak się bała, że coś jej się stanie, że żołnierze ją znajdą i zabiją, albo jakieś zwierze ją zaatakuje... 
Areńko, nie. Boję się, wiesz jaka jest sytuacja! 
Wiem mamo... - Przerwała jej dziewczynka nieco smutniejszym tonem.
Nic mi nie będzie, mięta nie rośnie daleko, byłam tam setki razy... Na pewno nic mi się nie stanie. Proszę Cię, mamo... - Zapewniła ją i złapała delikatnie za rękę. Kobieta przełknęła ślinę i westchnęła.
No dobrze, ale uważaj na siebie, złotko. - Pozwoliła jej i pogłaskała ją po warkoczach. Dziewczynka pobiegła do swojego pokoju. 
Mięta...
Znów usłyszała ten wyraz... Ktoś od jakiegoś czasu mówił to do niej, tym takim delikatnym głosem... Był to męski głos, taki miły~! Dziewczyna nikomu o tym nie wspominała, nie chciała aby ktoś wziął ją za nienormalną. Ona nie miała praktycznie nikogo poza mamą i tatą, przez co czuła się źle. Dziewczyna miała już 10 lat kiedy to wszystko się zaczęło... Wojna. Okropne przeżycie. Kiedyś mieszkała z rodzicami w wiosce, w nieco większym domu, ale od kiedy ten koszmar się zaczął, jej rodzice postanowili, że zamieszkają w chatce, która wcześniej była tylko taką atrakcją na wakacje. Było tutaj bezpiecznie, samoloty z bombami przez sporą ilość drzew nie widziały chatki, a żołnierze uznali, że w pobliżu takiego ciemnego, zimnego lasu i tak nikogo nie ma. Ten las nie był przyjazny... Cóż, tylko jego początek był miły, oświetlony przez słoneczny blask, pełen malin, jarzyn, ziół i roślinożernej zwierzyny. Dalej, już do głębi lasu nie docierał słoneczny blask, rosły tam tylko ciernie i wysokie, ciemne drzewa, a żyły tam jedynie wilki i niedźwiedzie. 
Mięta...
Znów ten głos... Dziewczyna podeszła do szafy i wyciągnęła z niej chustę w miętowym kolorze. Bardzo lubiła ten odcień zieleni, bowiem uważała, że on do wszystkiego pasuje. Jej oczy były miętowe i idealnie pasowały do dwóch brązowych warkoczy, jej sukienka i chusta były miętowe i bardzo pasowały do białej bluzki pod sukienką. 
Mięta...
To słowo zazwyczaj w ciągu dnia pojawiało się rzadko, ale dzisiaj było wyjątkowo często. Nagle dziewczynka usłyszała odgłos otwieranych dziwi, musiał wrócić tata Arii. Dziewczynka wzięła w rękę koszyczek na miętę i wyszła z pokoju. Przy schodach kucnęła, bowiem chciała usłyszeć co u taty na polowaniu, ale że rodzice nie chcieli jej mówić, to nastolatka musiała podsłuchiwać.
I jak tam kochanie? - Spytała kobieta. 
Nie najlepiej... - Odpowiedział smutny myśliwy, odłożył strzelbę do schowka i usiadł na krześle, był przygnębiony.
Jelenie, króliki i bażanty uciekają, coraz więcej żołnierzy się tutaj czai, widziałem ostatnio jednego, cudem udało mi się strzelić jako pierwszy... - Wyznał. Dziewczyna zmartwiła się, wiedziała że jest źle, ale nie sądziła, że aż tak... 
Mięta...
Znów to samo... Właśnie, nie ładnie jest podsłuchiwać, lepiej zejść i udawać, że nic się nie słyszało. Dziewczyna zbiegła po schodach i rzuciła się tacie na szyję. 
Tatuś! - Przywitała się. Mężczyzna pogłaskał ja po główce i przytulił. Wymusił uśmiech.
Cześć, Areńko! - Mówił spokojnym, wesołym tonem.
Idę właśnie po miętę dla mamy! - Pochwaliła się, na co ojciec się zmartwił.
Kochanie, może ja pójdę, na prawdę
Nic mi nie będzie tato! Bywajcie, zaraz wracam! - Zapewniła, po czym wybiegła z domu.
Mięta...
Aria była już prawie na miejscu, zmierzała do miętowych krzaków, które rosną kilkanaście metrów od chatki. Dziewczyna w końcu dotarła, podeszła bliżej do krzaczka i dotknęła jego listka.
Mięta~
Głos stał się weselszy, co ją nieco zaniepokoiło. Cóż... Zaczęła powoli zrywać listki mięty do koszyka. Ach, biedna mama... Choruje już od dłuższego czasu, a lekarz gdzieś zniknął... Cóż... Oby mięta jej pomagała... Dziewczynka zbierała miętę, ale im więcej jej zrywała, tym bardziej senna się robiła. 
Zaśnij~
 Rozkazał głos, a dziewczyna położyła się na ziemi i zasnęła. Śniła o tacie, mamie, jak to spokojnie żyją w domu, ale nagle włosy Arii stają się miętowe, jej mama i tata stają się kwiatami mięty, a dom przemienia się w polanę, na której są tylko miętowe krzaki... Do dziewczyny wyciąga rękę jakiś mężczyzna, który jest bardzo ładny, ma fioletowo-miętowe włosy i się do niej uśmiecha, ubrany jest w królewskie szaty zrobione z liści i kwiatów mięty, a sama Aria ma na sobie sukienkę zrobioną właśnie z tej rośliny...
Mięta...
Nagle się obudziła, Szybko wstała, nie wiedziała ile czasu minęło. Podniosła koszyk i zaczęła biec w kierunku domu. 
Mięta...
Już była przed lasem, gdzie stał jej dom, dziwi od niego były otwarte... Dziwne... Przecież zamknęła je, a nawet jeżeli nie, to rodzice by je zamknęli. Aria przestraszyła się. Z duszą na ramieniu wbiegła do domu. To co zobaczyła zmieniło jej życie...
Mięta...