sobota, 15 marca 2014

Rozdział IV

Mięta~
Poczuła się nagle zmęczona, nie miała już siły płakać, czy nawet myśleć. Położyła się na glebie i wpatrzyła się w niebo. Był wczesny wieczór, na niebie jeszcze nie świeciły gwiazdy, ale świerszcze tworzyły jakby cichą kołysankę. Aria już o niczym nie myślała, nic już z nie czuła, nic prócz bólu i smutku... Zamknęła oczy...
Mięta...
Obudził ją szelest liści i krzyk wron, który spowodowany był uciekającymi przed czymś czarnymi ptakami. Aria powoli podniosła się i przetarła oczy. Była noc. Nie poznawała tej części lasu. Drzewa były tutaj większe i ciemniejsze jak na początku. Otaczały ją teraz jakieś krzewy, które pozbawione były owoców, zimne kamienie i "pola" mchu. 
Mięta...
Chciała wracać do domu, w głębi duszy liczyła na to, że wciąż jej rodzice żyją, że na nią czekają, a ona po prostu zasnęła w lesie podczas zbierania mięty! Niestety, ale nawet jeżeli bardzo by tego chciała, a chciała, to jej rodzice już nie wrócą... To nie miało sensu, tego chłopaka znała tylko przez kilka chwil, a jedyne co o nim wiedziała, to to, że ma na imię... Zaraz... J-jak on miał na imię?! Dziewczyna zapomniała jego imienia, zmartwiła się tym i próbowała sobie przypomnieć, ale... Zamknęła oczy i uznała, że nic nie zrobi. Próbowała zasnąć.
Mięta~
Otworzyła oczy, był piękny, wiosenny dzień. Przeciągnęła się i wstała z gleby. Las był jakby znajomy, rosły tutaj poziomki, jeżyny oraz mięta. Aria uznała, że pójdzie do domu, nie chciała tkwić w lesie. Przeszła kilka kroków i nagle ni stąd ni zowąd stanęły przed nią gęste krzaki. Coś kazało jej iść do przodu, a więc... Poszła. Kiedy tylko minęła roślinę jej oczom ukazała się chatka... Chatka jej ojca! Zaczęła biec w jej kierunku i gwałtownie otworzyła od niej drzwi. To co zobaczyła... Nie mogła w to uwierzyć...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz